wtorek, 29 grudnia 2015

Dama Kameliowa - Aleksander Dumas

Dama Kameliowa
Kiedy w moje ręce wpadła „Dama Kameliowa” Aleksandra Dumasa, w sfatygowanej niebieskiej okładce, z dużym sercem, wzbudziła we mnie wątpliwości. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Nie przepadam za książkami typu Harlequin, a myślałam, że mam do czynienia właśnie z czymś takim. Zaczęłam czytać i … nie mogłam się oderwać od książki! Powieść rozpoczyna się od licytacji mieszkania kurtyzany Małgorzaty Gauthier, na której Aleksander Dumas nabywa książkę „Madame Lescaut”. Wkrótce Dumas odwiedza młody człowiek Armand Duval i prosi go, by odstąpił mu tę książkę. Armand okazuje się być wielką miłością zmarłej Małgorzaty.
Przeczytałam książkę z przyjemnością. Często miałam ochotę porządnie potrząsnąć Armandem, który nie próbował zrozumieć Małgorzaty, mimo iż tak bardzo ją kochał. To powieść, która pokazuje, że miłość często jest najeżona licznymi przeszkodami i , że my czasem ją niszczymy przez pewnego rodzaju egoizm, którym jest brak zaufania i strach. 

Historia Małgorzaty i Armanda powaliła mnie z nóg. To jest tego tupu książka, że bardzo chciałam mieć ją w swojej biblioteczce, a jak zakupiłam to przeczytałam po raz drugi:) Bardzo ją lubię, mimo że jest tak smutna, z tragicznym zakończeniem.

***

Kamelia
Kamelie są bardzo pięknymi kwiatami. Ich naturalnym środowiskiem są góry w Japonii, północne Chiny oraz Półwysep Koreański, gdzie jej wysokość potrafi wynosić nawet 15 metrów. W uprawie pokojowej osiąga rozmiar 200 cm Kwiaty tej rośliny są różnorodne, płatki przypominają wyglądem płatki róż. Liście zaś są ciemnozielone i skórzaste. Kamelia intensywnie wzrasta w okresie letnim, więc najlepszym miejscem dla niej są miejsca osłonięte od słońca. Jesienią potrzebuje chłodniejszego powietrza. Roślina nadaje się do tworzenia bonsai

Przy opisie kamelii korzystałam ze stron:
http://www.zielonyogrodek.pl/


czwartek, 26 listopada 2015

Kopalnia Soli w Wieliczce


Nie dawno miałam okazję być w Wieliczce, w Kopalni Soli. W Kopalni są różne trasy, część z nich jest przystosowana dla niepełnosprawnych. Przyznam, że byłam ciekawa, jak wygląda taka Kopalnia Soli.
"Ucieczka do Egiptu"
Kopalnia liczy sobie 9 poziomów. Dużą atrakcję stanowi przejazd windą. Nie trzeba jeździć na motorze, by poczuć wiatr we włosach (i to porządny:)), winda w Kopalni w zupełności wystarczy:) Nasza pani przewodnik, jak i my byliśmy zaopatrzeni w tour guide, czyli zestaw z mikrofonem dla przewodnika i słuchawek dla grupy. Dzięki czemu nie uroniliśmy ani słowa z tego, co do nas mówiła:)
Przewodniczka opowiedziała nam co nieco o historii Kopalni, a także o siłach przyrody nią rządzących, a wszystko opatrzyła ciekawostkami.
Zwiedzając Kopalnię Soli zobaczyliśmy najgłębsze jezioro, które ma w najniższym miejscu ma 9 metrów głębokości. W 2004 roku okazało się, że ta solanka jest wymarzonym wręcz miejscem do windsurfingu! Kiedy byliśmy nad jednym z jeziorek, usłyszeliśmy piękną muzykę Fryderyka Chopina, której towarzyszyła gra światła i cienia. Muszę przyznać, że robiło to niezwykłe wrażenie. Mogliśmy zobaczyć wiele wspaniałych rzeźb wykutych w soli m.in.: Joahanna Goethe’go oraz filary drzewne, na których można było zobaczyć sól.
To tu, można posłuchać Chopina
i zobaczyć grę światła i cienia
Poznaliśmy bardzo ciekawą legendę o św. Kindze, a potem obejrzeliśmy Kaplicę jej dedykowaną. Kaplica św. Kingi leży 101 metrów głębokości pod ziemią.  Znajduje się w niej wiele rzeźb na przykład: "Ucieczka z Egiptu" oraz "Ostatnia Wieczerza", która została wykuta przez Antoniego Wyrodka. W tej Kaplicy również podziwialiśmy grę światła i cienia. Efek był piorunujący! Kaplica św. Kingi ma bardzo dobrą akustykę, dlatego często odbywają się tu koncerty. Koncertował tu m.in.: Nigel Kennedy oraz Blackmore’s Night. Możemy w niej podziwiać rzeźbę Jana Pawła II.
"Ostatnia wieczerza"
W Kopalni Soli jest również Kaplica, w której w każdą niedzielę można uczestniczyć w mszy świętej, a także zawierać śluby. Jeśli ktoś nie wierzy, że to wszystko jest soli, może skosztować ścian. Amatorów próbowania nie brakuje z całą pewnością w żadnej grupie:) Na zakończenie naszej wycieczki, mogliśmy się zaopatrzyć w pamiątki w sklepiku, gdzie można dostać bólu głowy od nadmiaru produktów oraz … cen:)
Mnie się bardzo wycieczka podobała, bo lubię dowiadywać się i doświadczać nowych rzeczy. Może nie każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale mimo to zachęcam do zwiedzania Wieliczki.

czwartek, 12 listopada 2015

Krzysztof Kiljański
Nie dawno miałam okazję być na spotkaniu z Krzysztofem Kiljańskim zorganizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Świętochłowicach. Krzysztof Kiljański jest mi znany przede wszystkim z piosenki, którą wykonuje razem z Kayah, czyli „Prócz Ciebie nic” oraz z „I Don't Know Where Life's Going”.  Zastanawiałam się, czy w ego zachowaniu będzie coś z wielkiej gwiazdy, czy będzie zadzierał nosa. Poza tym zespół integracyjny TOLERANCJA miał wystąpić w jego obecności. Otóż pomyliłam się, ku swojej radości zresztą. Wszedł Pan w zwykłych dżinsach i bluzie, który podszedł do mikrofonu i sam z siebie kpił, że z niego faktycznie niby wielka gwiazda, a przyszedł w swetrze:) I opowiedział nam kilka słów o sobie.
Krzysztof Kiljański urodził się 5 listopada 1967 roku. Kiljański od dziecka kochał muzykę, pragnął grać na akordeonie, jak ojciec.  Niestety kiedy Pan Krzysztof uprosił ojca, o zapisanie go do szkoły muzycznej, okazało się, że oprócz ukochanego akordeonu są zajęcia z fortepianu (którego nie lubił), a także z chóru (których nienawidził). Pan Krzysztof wytrzymał rok, po czym poprosił tatę o wypisanie go z tej szkoły. W czasach szkolnych był związany głównie z piosenką poetycko-aktorską. Był wokalistą zespołu ZEGRO, który koncertował nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Występowali w Moskwie, Soczi i na Kaukazie. Zbierał w tym czasie nagrody i wyróżnienia m.in.: na Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych „Zaśpiewajmy poezję”.  W połowie lat 90-tych był wokalistą Śląskiej Estrady Wojskowej.  Pierwsze sukcesy przyszły kiedy związał się w projektach o charakterze jazzowym. Od 2003 roku zaczął tworzyć własny album przy pomocy Witolda Wcisło i Williego Belly. Rok później wziął udział w Konkursie Piosenki Eurowizji z utworem „Stay”, z którym zajął ostatecznie 10 miejsce. Piosenka ta zapowiadała jego solowy album „In the Room”, który ukazał się 2005 roku nakładem wytwórni Kayax. Album promował singiel „Prócz Ciebie nic”, wykonany przez Kiljańskiego i Kayah, której bardzo spodobał się głos Pana Krzysztofa. 

Płyta spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. W kolejnych latach ukazały się płyty: „Barwy Kofty” i „Powrót”, jednak nie cieszyły się zbyt wielkim powodzeniem. W listopadzie 2011 roku uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, który przewartościował jego życie.


Pan Krzysztof powiedział, stara się stronić od polityki. Jego polityką jest muzyka. Nie potrafiłby bez niej żyć. Próbował słuchać każdego rodzaju muzyki, ale do słuchania hip-hopu, jak to ladnie ujął, jeszcze nie dojrzał:). Raperem też na pewno nie zostanie.
Zaśpiewał specjalnie dla nas utwór „Czeremcha”.  Słuchało się go z ogromnym zainteresowaniem. Ma ogromnie dużo dystansu do samego siebie i poczucia humoru. Byłam pod wrażeniem. 

Jak już wspominałam, wystąpił po nim zespół integracyjny TOLERANCJA z dwoma utworami „Trzeba kochać” i „Jasne niebo”. 
Kiljański i TOLERANCJA
Pan Krzysztof nie szczędził im słów uznania:) Ale o TOLERANCJI napiszę innym razem. Spotkanie z Kiljańskim należało do bardzo ciekawych doświadczeń:)

poniedziałek, 7 września 2015

Zielone Miasto w Słońcu - Barbara Wood

Moja ulubiona powieść o Afryce
"Zielone Miasto w Słońcu" zachwyciło mnie niczym soczysta zieleń liści wiosną, olśniło jak blask słońca, porwało niby wiatr. Historia kobiet Trevertonów jest niezwykła i ściśle wiąże się z Kenią, ze zmianami jakie w tym kraju zachodziły. A powieść rozpoczyna się od przyjazdu delikatnej, ciężarnej żony Valetina Trevertona, Rose oraz jego siostry-lekarki Grace. Z tych dwóch bohaterek najbardziej przemówiła do mnie Grace, która starała się przede wszystkim leczyć. Była jakby wcieleniem prawdziwej tolerancji. Grace starała się zrozumieć plemię Kikuju, a także Oczerę, która była szamanką. Rose za to, zbyt miękka, ułożona, wzbudzała we mnie lekką pogardę, lecz jakże niesłusznie! To powieść o wielu wątkach, fantastycznie z sobą połączonych. Im dalej, tym ciekawiej, niebezpieczniej. Bohaterowie tej książki są dla nas prawdziwi do szpiku kości. Czytając „Zielone Miasto w Słońcu” czułam się tak, jakbym tam była. Czytałam tę powieść po raz drugi i wiem, że do niej kiedyś wrócę. To dzięki tej powieści zaciekawiłam się tematyką Afryki i kolonizacji. Polecam!
***

Kikuju jest najliczniejszą grupą etniczną w Kenii. Prowadzą
Kikuju
rolniczy tryb życia, uprawiając przede wszystkim proso. Mężczyźni z tego plemienia mogą mieć kilka żon, a każda z nich ma swoją własną chatę. Kikuju odgrywali ogromną rolę podczas powstania Mau-Mau. Ich wiara jest monoteistyczna, wierzą w boga Ngai, którego siedzibą jest Mount Kenya. 

Więcej na ten temat można przeczytać tutaj:
https://pawelwronski.wordpress.com/tag/kikuju/

niedziela, 16 sierpnia 2015

Trochę większy poniedziałek - Katarzyna Grochola

Trochę większy poniedziałek
Katarzyna Grochola
Czytałam wiele książek Katarzyny Grocholi, więc z chęcią zaczęłam czytać „Trochę większy poniedziałek”. Otwarłam powieść i …? No właśnie, co? Czy porwała mnie natychmiast? Czy byłam ciekawa, co będzie dalej? I tak, i nie. Zaczęłam czytać i nawiedziło mnie uczucie, że gdzieś już coś było. Po chwili się jednak domyśliłam. Początek ni mniej ni więcej tchnął Judytą Kozłowską z „Nigdy w życiu”. Czytałam dalej, a stron wciąż ubywało i nawet nie wiem, kiedy skończyłam. Z pewnością powieść czyta się szybko (zwłaszcza, że litery dosyć duże), ale jakoś specjalnie mnie nie przyciągała. Zawiera w sobie dawkę humoru i to chyba jej największy atut. W powieściach Grocholi zawsze podobało mi się i podoba to jej optymistyczne spojrzenie na świat i to takie roztrzepanie. Przyznaję jednak, że ta książka nie należy do zbyt udanych. Myślę, że może ona, mimo wszystko, dobrą lekturą na wakacje.  

poniedziałek, 27 lipca 2015

Katarzyna tom III - Juliette Benzoni

"Katarzyna" tom III
Juliette Benzoni
Bohaterka książki Katarzyna, jest wreszcie szczęśliwa u boku ukochanego Arnolda. Niestety splot dziwnych wydarzeń sprawia, że Katarzyna znowu musi walczyć o swojego ukochanego. Tymczasem na jej drodze stają rabusie, była narzeczona Arnolda oraz jego matka Izabela, która nie akceptuje wybranki syna.
Ten tom „Katarzyny” wydaje mi się mocno naciągany. Przygody głównej bohaterki są w niej tak nie bywałe, że miałam wrażenie, iż sięgnęłam po jakieś romansidło słabego gatunku. Nie umiem się do niego przekonać. Fakt, że piękne opisy Owernii, ale to przecież nie wszystko. Chociaż lubię „Katarzynę” i to bardzo, to ta część mnie niestety wynudziła.


***


W tej części „Katarzyny” mamy okazję „poznać” się z Owernią. Dowiadujemy się z niej, że jest to kraina surowa i bardzo piękna. Właśnie dlatego postanowiłam się czegoś dowiedzieć na temat Owernii. Znajduje się ona w środkowej Francji i jest zdominowana przez pasma górskie. I tutaj pojawiło się zaskoczenie: Owernia to przede wszystkim krajobrazy powulkaniczne. Jest ona piękna o
Owernia
każdej porze roku i widoki zawsze porywają. Miejscem idealnym dla jazdy rowerem lub motorem jest Puy-De-Dome, gdzie można zobaczyć wspaniałe ruiny. Le PAL znajduje się park atrakcji wraz z zoo. Warto się też wybrać do Vallee de Chaudefour. Tam urzekną nas wspaniałe krajobrazy. Zachwycające formacje skalne i przepiękne doliny zachęcają do licznych wycieczek.

Przy pisaniu tego artykułu wspomogłam się stronami:
http://podroze.onet.pl/przyroda/owernia-francja-we-wnetrzu-wulkanu/1vtg8
http://pl.tripadvisor.com/Attractions-g187090-Activities-Auvergne.html
http://turystyka.wp.pl/gid,15631560,kat,1036545,title,Owernia-kraina-drzemiacych-wulkanow,galeria.html?ticaid=1154c1

niedziela, 28 czerwca 2015

Disco polo

DISCO POLO
Przyznam, że czekając w kinie na emisję „Disco polo”, miałam bardzo mieszane uczucia. I to wcale nie dlatego, że nie lubię takiej muzyki. Wiązało się to raczej z tym, że od dłuższego czasu większość filmów, a zwłaszcza komedie są do niczego. Może jestem zbyt wybredna:)
To opowieść o młodym chłopaku Tomek (Dawid Ogrodnik), który jest fanem muzyki disco polo. Pragnie założyć swój zespół i zdobyć sławę. Wspólnie z kolegą Rudym (Piotr Głowacki) zakłada kapelę. Wkrótce dołącza do nich Mikser, kuzynka Rudego. Tomek sprzedaje drezynę ojca (Juliusz Chrząstowski) i kupuje sprzęt muzyczny. Od teraz trójka przyjaciół tworzy zespół „Laser”.
D. Ogrodnik, J. Kulig i P. Głowacki
Kiedy seans się skończył i później ciągle się uśmiechałam, nucąc pod nosem „Jestem szalona”, czy „Wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Świetnie się przy tym filmie bawiłam. Wiem, że wiele osób krytykuje nie tylko ten film, bo głupi, bo durna muzyka, to przyznać muszę, że mnie to dziwi. Przecież na weselach, zabawach i nie tylko, najlepiej się bawimy właśnie przy muzyce disco polo. Jednak w tej historii mamy tutaj do czynienia nie tylko z piosenkami i dobrym humorem. 

Wbrew pozorom z historii Tomka możemy wyciągnąć bardzo wiele wniosków. Mamy doskonale zobrazowaną historię młodego człowieka, który staje wręcz na głowie by dopiąć swego, by spełnić marzenia. Mało tego, możemy zobaczyć, co się z nim dzieje, kiedy sprawy wymykają mu się z rąk. Oprócz ciekawej, może nieco zwariowanej i oderwanej nieco od rzeczywistości historii oraz muzyki disco polo, mamy okazję pozachwycać się kreacjami aktorskimi.
Polecam!

W zakładce "Zobacz lub posłuchaj" umieściłam kilka Disco polowych hiciorów:)

czwartek, 14 maja 2015

Katarzyna tom II - Juliette Benzoni

Ten tom „Katarzyny” opowiada o nieudanym małżeństwie bohaterki. Garin de Brazey okazuje się posiadać tajemnicę, która niszczy jemu życie. Ów sekret zna także książę Burgundii Filip, korzysta ze swej wiedzy. Katarzyna zostaje kochanką księcia Filipa, a także panią w Brugii. Bohaterka jednak wciąż pamięta o Arnoldzie i oczekuje spotkania z nim..


Drugi tom „Katarzyny” obfituje w wiele wydarzeń. Czyta się go jednym tchem, a piękne opisy miast m.in.: Brugii dodają jej ogromnego uroku. Muszę się przyznać, że ten tom jest moim ulubionym.


***

Brugia
Brugia jest nazywana Flamandzką Wenecją i mnie oczarowała. Kiedyś było prawdziwym centrum handlu. W Brugii ukrywali się Edward IV I Ryszard III. W XV wieku Filip III Dobry, książę Burgundzki ustanowił tam swój dwór, to przyciągnęło do miasta wielu artystów. Jednym z najbardziej znanych malarzy flamandzkich i zarazem zaufanym Filipa III Dobrego był Jan van Eyck. Dziś miasto jest znane przede wszystkim z  koronek, które się robi metodą klockową. 


Cuda z czekolady
Beffroi
Czekolada jest kolejnym znakiem rozpoznawczym Brugii. 

Oprócz tego znana jest z wyrobu piwa i królujących … frytek(!).  Spacerując po tym pięknym mieście ma się wrażenie, że przeniosło się w czasie. To zasługa zachowanej architektury średniowiecznej kamienic, kościołów oraz pałaców. Piękno Brugii to nie tylko budynki to również, liczne kanały oraz chodniki zupełnie inne od tych, które oglądamy na co dzień. Na ulicach często można zobaczyć przejeżdżające bryczki, a na kanałach płynące statki. W obu środkach lokomocji można zwiedzić najpiękniejsze miejsca Brugii. Tu czas jakby się zatrzymał i płynie dużo wolniej.  Będąc w tym mieście warto zobaczyć Bazylikę Świętej Krwi, o której pisałam w poprzednim poście. Duże wrażenie robi na zwiedzających miasto Beffroi, czyli wieża strażnicza, w której znajdują się bardzo stare organy.   Przyznam się, że jestem zauroczona Brugią, to niezwykłe miasto. Cieszę się, że miałam możliwość je zobaczyć…

środa, 25 marca 2015

Katarzyna tom I - Juliette Benzoni

Akcja książki toczy się w średniowiecznej Francji. Lud Paryża atakuje pałac Saint – Pol. Młodziutka Katarzyna Legoix spostrzega młodzieńca Michała de Montsalvy, który zostaje prowadzony na śmierć. Czując przypływ miłości Katarzyna wraz z przyjacielem postanawia go uwolnić. Od tej chwili losy Katarzyny i jej rodziny zmieniają się nie odwracalnie. Mija wiele lat od wydarzeń w pałacu Saint – Pol. Dorosła Katarzyna razem z wujem Mateuszem przyjeżdża do Brugii, gdzie Mateusz załatwia swoje interesy. Dziewczyna prosi wuja by zostali w mieście do Procesji Świętej Krwi. Podczas niej Katarzyna wplątuje się w aferę, która prowadzi ją prosto przed oblicze księcia Burgundii Filipa III Dobrego. Dziewczyna zostaje wplątana w sieć intryg oraz spisków. Autorka opisała losy Katarzyny w siedmiu tomach. Pierwszy tom jest pełen przygód i nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz napięcia. Dużym atutem tej powieści są niezwykłe postaci, o ciekawych, niejednowymiarowych charakterach oraz przeplatanie fikcji z prawdziwymi wydarzeniami. Czyta się jednym tchem i z ciekawością czeka na kolejne przygody młodziutkiej Katarzyny.

***
Ampułka z relikwią
W dzień Wniebowstąpienia w Brugii odbywa się coroczna Procesja Świętej Krwi, która jest prowadzona przez biskupa Brugii. Niesie on w rękach relikwię Najświętszej krwi, która jest przechowywana w Bazylice Najświętszej Krwi w Brugii.
Ta relikwia to kawałek płótna z widocznymi śladami śladami krwi, która umieszczona jest w szklanej ampułce zabezpieczonej korkiem i obwiązany złotym sznurkiem oraz zalakowanym czerwonym woskiem. Ampułka zaś znajduje się w szklanym cylindrze uwieńczonym, na każdym końcu, złotą koroną. Widnieje również data, która mówi o dniu zamknięcia...
Historia tej relikwii ma dwie wersje.
Pierwsza mówi o tym, że do Brugii przywiózł ją z Jerozolimy książę Thierry Alzacki, który brał udział w drugiej krucjacie. Podarował mu ją król Jerozolimy Baldwin III Jerozolimski, który wcześniej znalazł ją, przy pomocy zakonu templariuszy, przy grobie Chrystusa. Podobno, gdy ampułkę z cudowną szmatką dotknęła Sybilla, żona Thierrego chorująca na trąd, została uzdrowiona. Ampułka trafiła do Brugii w roku 1150 i umieszczona w specjalnie dla niej zbudowanej Bazylice.
Bazylika Najświętszej Krwi
Druga wersja głosi, że pochodzi ona z Konstantynopola , gdzie miała być przechowywana wraz z innymi relikwiami Męki Chrystusa. Do Brugii miał ją wysłać jeden z krzyżowców książę Flandrii Baldwin IX,zaraz po koronacji na cesarza krótkotrwałego Imperium Konstantynopola. Podobno po przywiezieniu do Brugii, krew będąca na szmatce miała się upłynniać w każdy piątek około godziny 18.00 i trwało aż do 1325 roku.

Uroczystości Wniebowstąpienia rozpoczynają się od porannej mszy w Bazylice Świętej Krwi, po południu odbywa się uroczysta msza w Kościele Świętego Zbawiciela. W południe ulicami Brugii przechodzi podniosła Procesja. Składa się ona z czterech części: najpierw ukazane są sceny ze Starego i Nowego Testamentu, potem historyczne, a na końcu obrazy z adoracji relikwii. Procesja jest bardzo barwna i przenosi widzów w dawne czasy.  

Pisząc ten artykuł korzystałam ze stron:
http://www.swzygmunt.knc.pl/PASSIONrelics/HTMs/001PASSIONrelics_BRUGESblood_01.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Procesja_%C5%9Awi%C4%99tej_Krwi_w_Brugii



czwartek, 26 lutego 2015

Wiem, że moje posty na tym blogu pojawiają się nie regularnie i obiecuję to zmienić w najbliższym czasie. Tym razem z lekkim poślizgiem relacja z koncertu Thomasa Andersa:)


***


Plakat informujący o koncercie
Na dzień przed walentynkami w katowickim „Spodku” odbył się koncert Sandry oraz Thomasa Andersa, na którym miałam okazję być. Muszę przyznać, że czekałam niecierpliwością i sporą radością. Kiedy byłam trzy lata temu w „Spodku” nie było zbyt wiele oznaczeń dla niepełnosprawnych. Tym razem, ku uldze mojej mamy i mojej wszystkie dojścia dla niepełnosprawnych były oznaczone. Bardzo się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam sklepik Thomasa Andersa m.in. z koszulkami, kubkami, zdjęciami z autografem i płytami. Po zakupie pamiątki, weszłyśmy już do środka. Oczekiwanie na występ było bardzo długie, ponieważ czekano aż ludzie odbiorą z kas bilety. Miałam czas na rozglądanie się wokół mnie. Denerwowało mnie zachowanie ludzi, którzy przyszli na koncert i mieli miejsca daleko, ale schodzili na dół, po to by mieć lepszy widok. Oj, zdenerwowałam się, ponieważ nie przyszłam tam po to by oglądać czyjeś ekhm, plecy. Na szczęście służby porządkowe czuwały:) Na górze umieszczony telebim i się ucieszyłam, bo teraz miałam okazję widzieć wszystko jeszcze lepiej niż ostatnio. Koncert przewidziany był na godzinę 19.30, ale rozpoczął się ok. 19.50 od występu Sandry. Wyszła na scenę w czarnej, lekko połyskującej sukience z frędzlami. Występ nie był ani dobry ani zły. Na scenie towarzyszyły jej dwie tancerki, które przedstawiały nam piękne układy. Sandra zaśpiewała osiem utworów w tym: „Maria Magdalena”, „Hiroshima” i „Secret Land”.  Muzyka pochodziła z playbacku, a co do jej śpiewu, no cóż raczej też. Jej fanklub podarował jej bukiet pięknych, białych róż. Sandra wyszła i ogłoszono pięciominutową przerwę, która rozciągnęła się do piętnastu. Zżerała mnie ciekawość, po prostu nie umiałam usiedzieć na krzesełku:) Wreszcie światła pogasły i na telebimie zaczęły się pokazywać różne planety, coraz szybciej i szybciej, aż wreszcie ukazała się Ziemia. Potem byliśmy chwilę w Berlinie, Hong Kongu i Francji. W międzyczasie na scenę weszli muzycy i pod koniec pokazu na telebimie zaczęli grać i wreszcie wyszedł Thomas Anders zaczynając swój występ od „Why do you cry?”. Na telebimach: na scenie pojawił się teledysk, a na górnych przez cały koncert widać było wokalistę. Thomas, jak ma to w zwyczaju opowiadał coś o każdej piosence i żartował ze swoimi fanami. Po wykonaniu utworu dziękował im w języku polskim. Zaśpiewał kilka znanych wszystkim przebojów: „You’re my hart, you’re my soul”, „Brother Louie”, „Jet Airliner” (uwielbiam!), a także mix, znajdujący się na płycie wydanej z okazji 30 – lecia Modern Talking składający się z „Heaven will know”, „Diamonds never made a lady” oraz „Just two (Mona Lisa)”. Rozgrzał wszystkich tanecznym przebojem „Last Exit to Brooklyn”. Tu trochę zaskoczył fanów pytając, czy mu pomogąJ Chodziło rzecz jasna o oklaskiJ Przypomniał nam, że już wkrótce nastaną ciepłe dni śpiewając energiczne „No Face. No Name, No Numer”. Był też moment przerwy od szybkich numerów, kiedy Thomas został na scenie wraz ze swoimi gitarzystą Larsem i wykonał jeden z moich ulubionych kawałków „This Time” oraz „Give me Peace on Earth”. 
Thomas Anders i Lars Ilmer
Oczywiście nie mogło zabraknąć przedstawienia muzyków: gitarzysty, basisty, klawiszowa i perkusisty. Każdy z nich zaprezentował się solo na swoim instrumencie i byli świetni:) Thomas żartował sobie z gitarzysty Larsa, który dał piękny popis swoich umiejętności. Wokalista przedstawiając basistę Jorga powiedział, że nie uwierzymy własnym oczom, jak szybko przebiera palcami o struny. No, rzeczywiście było, na co popatrzeć i czego posłuchać. Następnym w kolejce był klawiszowiec Bernd, który wprowadził dźwiękami trochę mroczną atmosferę. A na koniec Thomas podszedł do perkusisty Nicka. Jak przywalił w swoją perkusję, to od razu nogi rwały się do tańca:) Wokalista wraz z całym zespołem wrócił i zaśpiewał: „Cherri, Cherri Lady” oraz „You’re my heart, you’re my soul”. I na tym zakończył się koncert.
Koncert bardzo mi się podobał, tym bardziej że i organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Poza tym nagłośnienie również było dużo, dużo lepsze niż 2012 roku, oczywiście na moje ucho. Z pewnością było to dla mnie spore przeżycie i długo będę miała, co wspominać:)