sobota, 6 grudnia 2014

Irlandzkie złoto - Andrew M. Geerley

 „Irlandzkie złoto” Andrew M. Greeley’a wpadło mi w ręce przez czysty przypadek, bo na wyjeździe. Zaciekawił mnie tytuł, a jak przeczytałam recenzję wiedziałam, że książka będzie mi się podobać.
Młody pisarz Dermont Michael Coyne przyjeżdża do Irlandii, ponieważ chce się dowiedzieć z jakiego powodu jego dziadkowie wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Zaczyna szperać w przeszłości, budząc tym niepokój różnych ludzi. W ręce Dermota trafiają zapiski w języku gaelickim jego babki. W odczytaniu ich pomaga Dermotowi, przypadkowo spotkana w barze studentka Nuala. Zapiski stają się prawdziwą skarbnicą wiedzy, nie tylko o dziadkach Dermota, ale także o zaginionym złocie, a przede wszystkim o śmierci polityka irlandzkiego Michaela Collinsa.
„Irlandzkie złoto” zawiera w sobie wszystko: począwszy od zbrodni, wielkiej tajemnicy, a na dwóch wątkach romantycznych skończywszy. Muszę przyznać, że autor tak pisze o Irlandii, że nawet mi nie przeszkadzało mi „politykowanie’, choć zazwyczaj mnie razi. Zaciekawił mnie Irlandią, do tego stopnia, że postanowiłam trochę o niej poczytać:)
Polecam!

***

W książce pojawia się osoba Michaela Collinsa, który. Urodził się
on 16 października 1890 roku niedaleko Clonakilty w wielodzietnej, katolickiej rodzinie. Był uczestnikiem powstania wielkanocnego, następnie został internowany w brytyjskim obozie jenieckim na terenie Walii. Był jednym z członków delegacji irlandzkiej podczas anglo-irlandzkich negocjacji pokojowych w 1921 roku, a w 1922 szefem rządu tymczasowego i naczelnym wodzem armii irlandzkiej. Polityka i walka zdominowały jego życie. Kochał wzajemnością Kitty Kiernan. Collins był również ministrem finansów w Wolnym Państwie Irlandzkim, a także twórcą zasad wojny partyzanckiej, która wymusiła na anglikach rozejm.  Zginął w czasie podróży 22 sierpnia 1922 roku konwój Collinsa wpadł w zasadzkę. Wywiązała się strzelanina, a Collins został trafiony w głowę. Miał zaledwie 32 lata. Jego śmierć była wstrząsem dla całej Irlandii. Postać Michaela Collinsa została nieco zapomniana, ale wiele zmienił film „Michael Collins” z Liamem Neesonem w roli głównej.

***

Dermot Coyne od czasu do czasu raczy się drinkami. Kilka razy pada nazwa trunku Single Malt. To rodzaj whisky, na bazie ze słodowanego jęczmienia. Whisky dojrzewa latami w dębowych beczkach, używanych wcześniej do produkcji sherry. Jest kilka rodzajów single malt, ale najbardziej ceniona wśród koneserów jest Whisky Single Malt. Produkuje się ją w sześciu regionach Szkocji.

Podczas pisania tego artykułu korzystałam ze stron:
http://alkohole.poznan.pl/whisky-single-malt.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Michael_Collins_%28polityk_irlandzki%29
http://histmag.org/Michael-Collins-irlandzki-heros-548

piątek, 24 października 2014

Zapachy miast - Dawid Rosenbaum


Z artykułami Dawida Rosenbauma zetknęłam się przez przypadek. Mam manię zaglądania do salonów z prasą i, gdyby nie to, że wiecznie poszukiwałam pisma dla siebie, czyli czegoś o kulturze, kinie, teatrze i podróżach w jednym, pewnie nie zapoznałabym się w ogóle z jego felietonami. Traf chciał, że wzięłam do ręki czasopismo "Bluszcz" od razu mi się spodobało i szybko stałam się jego fanką, a co za tym idzie fanką Dawida Rosenbauma. "Bluszcza" ZAWSZE zaczynałam od lektury "Zapachów Miast" i prawie wszystkie czytałam nie jednokrotnie. Byłam oczarowana, i dalej jestem, opisywaniem miast, w których byłam, bądź widziałam w telewizji. Oczyma wyobraźni, którą za każdym razem poruszały "Zapachy Miast", widziałam i czułam wszystko to, o czym pisał Dawid Rosenbaum. I kiedy naszła mnie myśl, że byłoby fajnie mieć wszystkie albo część tych artykułów w książce. Nikt nie może sobie wyobrazić, jaka była moja radość, kiedy to moja myśl stała się faktem. Tak, o to w każdej chwili mogę sięgnąć po "Zapachy Miast" i czytając znaleźć się w Szkocji: "Hotel jest niewielki i przypomina typową angielską kamieniczkę pozbawioną sąsiedztwa bocznych domów. Stoi samotnie na wzgórzu, z którego kręta szosa obramowana niewysokimi murkami ułożonymi z kamieni prowadzi między gospodarstwami, zagajnikami, i sadami gdzieś w dół." Najśmieszniejsze jednak jest to, że w czasie lektury robię się głodna:) Rosenbaum pisze o jedzeniu bardzo smakowicie nawet jeśli dziwnie wygląda:) "Na stół wjeżdża ozdobny półmisek z czymś, co wygląda na kaszankę albo salceson, ale upchnięte jest w większy i bardziej okrągły flak. "Haggis!" - krzyczą wszyscy z radością. (...) Nadzienie ma specyficzną woń podrobów i ziół, a dzięki kropli alkoholu nabiera bardziej wyrazistego, ostrego i wykwintnego smaku."
Lektura "Zapachów Miast" Dawida Rosenbauma za każdym razem poprawia mi skutecznie nastrój, a poza tym przenosi mnie tam, gdzie kiedyś byłam lub pozwala mi sobie wyobrazić lepiej miejsca, w których nie będę... 
****
Kilka słów o Haggis. To narodowy specjał szkocki, który przyrządza się z owczych podrobów, wymieszanych z cebulą, mąką owsianą, tłuszczem i przyprawami. Haggis je się tradycyjnie 25 stycznia w datę urodzin Roberta Burnsa. Można je kupić w supermarketach, ale najbardziej się ceni te, które są przyrządzane przez najstarszych członków rodzin.

Cytaty pochodzą z książki "Zapachy miast" Dawida Rosenbauma.
Informacje o haggis pochodzą ze strony:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Haggis